Z wszystkich narodów słowiańskich Serbowie są najbardziej charakterni. Kiedy złowrogie siły NATO bombardowały im stolicę, serbska młodzież własnym ciałem broniła mostów nad Dunajem w Belgradzie. Kiedy wyrwano im Serce odbierając Kosowo, ich duchowy przywódca postawił się najgroźniejszym i najpotężniejszym bandytom na świecie.
Globaliści nieustannie fundują im upokorzenia i cierpienia, ale serbski naród znosi to z godnością i pokorą. Po raz kolejny odczułam wewnętrzną potrzebę wysłuchania naszych słowiańskich braci i sióstr z południa, by następnie dotrzeć z ich przekazem do polskich czytelników. Wymowną okazją do przypomnienia niesprawiedliwości jaka uderzyła w Serbów, jest 20. rocznica „marcowego pogromu”.
W dniach 17–18 marca 2004 roku dokonano zmasowanego ataku na serbską ludność cywilną w Kosowie i Metochii. Bezpośrednią przyczyną było utonięcie w rzece dwóch albańskich chłopców. Kosowscy Albańczycy – którzy z namaszczenia globalistów panoszą się na serbskiej ziemi – obciążyli za to winą społeczność serbską. Zarzuty nigdy nie zostały potwierdzone, a jednak rozkręciły falę niepohamowanej agresji ludności albańskiej na miejsca zamieszkania mniejszości serbskiej.
Wskutek ataków na serbskie enklawy zginęło co najmniej 19 osób, a 954 zostało rannych. Szacuje się, że w wyniku tych działań wypędzono 4000 Serbów. Blisko 900 serbskich domów zostało zburzonych. Albańczycy zniszczyli lub zdewastowali 35 świątyń Serbskiej Cerkwi Prawosławnej.