czwartek, 28 kwietnia 2016

Ja sam mam polskie korzenie - rozmowa z Andriejem Bobrowskim

W Rosji mamy takie przysłowie: „Bliski sąsiad jest lepszy niż daleki krewny”. Zachodnia polityka zmierza do osłabienia i zniszczenia naszej wspólnej historii i wzajemnego szacunku. Myślę, że istnieją w tym przyczyny ekonomiczne i polityczne – mówi w rozmowie z Agnieszką Piwar dla Myśli Polskiej Andriej Bobrowski, kierownik motocyklowego rajdu „Drogi Zwycięstwa” z Moskwy do Berlina


29 kwietnia wyruszycie z Moskwy na Berlin. Wasz motocyklowy rajd, podobnie jak w latach ubiegłych poświęcony jest Dniu Zwycięstwa, który obchodzicie w Rosji w rocznicę zakończenia II wojny światowej. Jaki jest najważniejszy cel Waszej wyprawy?
 
- Tak, rzeczywiście, 29 kwietnia z Moskwy wystartuje coroczny motocyklowy rajd z cyklu „Drogi Zwycięstwa” – na Berlin 2016, poświęcony 71. rocznicy rozgromienia faszystowskiej hydry przez wojska sowieckie. Cena zwycięstwa ogromna – 27 milionów ofiar. Dla porównania, liczba ludności w Polsce w 1939 roku wynosiła 35 mln. Dlatego uważam, że mamy prawo do realizacji naszego świętego długu, czcić pamięć naszych dziadów na każdym obszarze w dowolnym momencie – to jest naszym głównym celem.

Również należy zaznaczyć, że w ramach naszego projektu rozwijają się zdrowe, braterskie stosunki z wszystkimi sąsiadami i państwami, przez których terytoria przemieszczamy się. Wszyscy, którzy wątpią w nasze dobre intencje, nie tylko motocykliści, będą mieli możliwość poznać nas osobiście i zadać wszystkie pytania. Musimy pamiętać i zachować szacunek do naszej wspólnej historii i pracować nad rozwojem przyszłych relacji.

W ubiegłym roku, kiedy przypadła 70. rocznica zakończenia II wojny światowej, na przejściu granicznym Białoruś-Polska – pomimo że mieliście legalne wizy – nie wpuszczono Was na terytorium Unii Europejskiej. Sprawa skończyła się w sądzie. Zaskarżyliście decyzję niemieckich władz odnośnie unieważnienia wiz dla rosyjskich motocyklistów. Z kolei w polskim sądzie skarżyliście się na Straż Graniczną za niewpuszczenie Was do naszego kraju. Jaki jest finał tych sądowych batalii?
 
- Tak, rzeczywiście, w ubiegłym roku zostaliśmy pozbawieni prawa do przejechania przez miejsca pochówku naszych przodków. To jest absurdalne i podłe – nawet w czasie wojny wrogowie nie strzelali do siebie, gdy wynosili martwych z pola walki. Spodziewaliśmy się tego, jednak do końca mieliśmy nadzieję na roztropność władz. Wszyscy uczestnicy dostali zakaz wjazdu. Oczywiście to mało przyjemne, jednak ponieśliśmy również straty finansowe, wszystkie hotele i przedsięwzięcia na trasie były opłacone własnymi środkami przez uczestników. My zaskarżyliśmy decyzję władz niemieckich i wygraliśmy sprawę w sądzie. Również nasi prawnicy poczuli potrzebę odwołania się od decyzji polskiej Straży Granicznej, jednak ta sprawa nie została jeszcze zakończona. Nie mamy żadnych zarzutów w stosunku do narodu polskiego – my rozumiemy, że sami jesteście zakładnikami swojej władzy, jednak mamy zarzuty do poprzedniej władzy, ich absurdalnych działań i myśli. Wiedząc, że w ubiegłym roku został wybrany nowy prezydent, mamy nadzieję, że taka sytuacja więcej się nie powtórzy.


Od tamtego czasu jesteście bardzo popularni w naszym kraju. Zdania moich rodaków są podzielone. Jedni uważają, że nasze państwo się skompromitowało decyzją o niewpuszczeniu Was na terytorium Polski. Inni wprost przeciwnie. Tym drugim nie podoba się między innymi to, że motocykliści z klubu Nocne Wilki fotografują się z prezydentem Rosji Władimirem Putinem. Co sądzisz o takim zarzucie?
 
- My nie dążymy do takiej popularności. Rajd motocyklowy „Drogi Zwycięstwa” odbywa się nie po raz pierwszy, jednak dzięki intrygom politycznym przybyło nam popularności. Ona pomogła nam zjednoczyć ludzi podzielających nasze poglądy na terytorium całej Europy. Zyskali sławę również ci, którzy nas wspierali. Nie jesteśmy ani politykami, ani historykami. Nocne Wilki – to klub motocyklowy mający szczegółowy punkt widzenia i postawę wobec swego kraju. 


Władimir Putin jest obecnie niekwestionowanym liderem Rosji, przenikliwym politykiem i silną osobowością na międzynarodowej arenie. Po raz pierwszy od 50 lat zjawił się polityk, przy którym kraj zaczął ożywać, ludzie mają wreszcie nadzieję, że będą żyć w silnym i dobrym państwie. Wszędzie musi być osoba, która bierze odpowiedzialność i zarządza – w rodzinie, w pracy, w mieście, państwie. A jeśli człowiek wybrany na stanowisko głowy państwa nie zawodzi naszych oczekiwań, ale przekroczył je, dlaczego powinniśmy go unikać? Jesteśmy dumni, że mamy takiego prezydenta. Cieszymy się, że możemy przyjaźnić się z inteligentnym, silnym mężczyzną – patriotą swojego kraju. Krytyka w naszym kierunku wynika z braku informacji i braku zrozumienia tego, co robimy. To jest to, co zachodni politycy chcą osiągnąć.

Słyszałam też wiele opinii, które krytycznie oceniają udział Nocnych Wilków w przejęciu Krymu? Wyjaśnij nam, co takiego wydarzyło się na Krymie i jaka była w tym Wasza rola?
 
- Zapraszałem naszych polskich przyjaciół motocyklistów na Krym, żeby każdy mógł wyciągnąć wnioski osobiście, bez opowieści. Jednak wracając do pytania, w tym czasie naród zamieszkujący Krym – patrząc na to co się dzieje w Kijowie, jak junta ostatecznie rozwaliła państwo, jak spłonął dom związków zawodowych w Odessie – postanowił i zagłosował, by półwysep powrócił do Rosji. Krym historycznie nigdy nie był ukraiński. Pierwszy raz zostałem pozytywnie zaskoczony, gdy w roku 2008 jechałem przez Charków na Bike Show w Sewastopolu, zatrzymałem się w Melitopolu, stojąc w kolejce w aptece usłyszałem rozmowę dwóch starszych ludzi, weteranów. Rozmawiali oni o tym, że zostali zdradzeni i oddani Ukrainie, mówili z takim rozczarowaniem i bólem... Wtedy ta historia wywarła na mnie duże wrażenie, a przy wjeździe na półwysep krymski w każdym domu, jako zapowiedź zmian, powiewała rosyjska flaga – to dotknęło mnie głęboko w duszy.


Na półwyspie, jeszcze w czasach ukraińskich, był oddział Nocnych Wilków. Kiedy mieszkańcy Krymu zdecydowali się na przeprowadzenie referendum było wiadomo, że ukraińska junta będzie starała się przeprowadzać prowokacje i przerwać głosowanie. Nasi chłopcy po prostu zapobiegli przemocy i uwolnili mieszkańców od bezsensownego przelewu krwi. Pomagali też władzom krymskim utrzymywać porządek zgodnie z prawem. Teraz ludzie na Krymie są zadowoleni, każdy może sam się o tym przekonać i jednocześnie spędzić wakacje na Krymie. W ubiegłym roku daliśmy możliwość wszystkim chętnym przejechać z nami po krajach Północnego Kaukazu i przekonać się, że pobyt na Krymie jest niesamowity.

Jest jeszcze jeden, chyba budzący największe emocje zarzut. Chodzi o fotografie motocyklistów z klubu Nocne Wilki, na których widać jak trzymacie sztandary z symboliką sowiecką i wizerunkiem Stalina. Moi rodacy obawiają się, że z takimi sztandarami będziecie przemierzać przez Polskę. Sprawa budzi kontrowersje, ponieważ w naszej pamięci historycznej obecność armii czerwonej na polskich ziemiach nie kojarzy się z wyzwoleniem. Owszem, nikt nie podważa, że Związek Sowiecki miał decydujący udział w pokonaniu niemieckich zbrodniarzy z III Rzeszy, jednak w 1945 roku dla Polaków nie nastąpił czas wolności. Moi dziadkowie w czasach stalinowskich zostali wtrąceni do więzienia, a wielu ich przyjaciół rozstrzelano. Podobny los spotkał bardzo wielu Polaków, którzy nie chcieli w Polsce komunistycznych rządów sterowanych z Kremla. Czy te dramaty, które dotknęły naszych przodków są Wam znane?
 
- Historia nie toleruje jednostronnych postaw i niech ocenę wydarzeniom historycznym dają profesjonalni historycy. My na swoich rajdach nie wykorzystujemy symboli Związku Sowieckiego, komunistycznych flag i innych politycznych symboli, ale święcie czcimy Sztandar Zwycięstwa – splamiony krwią, w dodatku za wolność wielu państw. Z dumą go nosimy. Pod tym sztandarem zginęło 27 milionów obywateli sowieckich. A Stalina nie mam prawa krytykować, wiem tylko, że w epoce jego panowania była najbardziej brutalna i najbardziej krwawa wojna. Wiem, że po sobie zostawił on wielki kraj. Wiem też, że po konferencjach jałtańskiej i poczdamskiej w 1945 roku oddał Polsce część ziem wtedy niemieckich; również sowieccy żołnierze rozgromili i zlikwidowali obozy koncentracyjne, w których Niemcy bezlitośnie masakrowali Polaków. Wiem, że zniszczył banderowskich drani, którzy na Wołyniu w 1943 roku dokonali ludobójstwa na Polakach – organizując rzeź na starcach, kobietach, dzieciach. 


Wasi Rodacy niech śpią spokojnie, póki jesteśmy waszymi sąsiadami. Życzymy wam pokoju i swobody, byście prawidłowo tą spuścizną rządzili. Bo okazuje się, że w czasach radzieckich żyliście w niewoli, ale sami teraz z wielką radością narzucacie sobie na szyję amerykański kaganiec – to nielogiczne.

Rosjanie nie są mściwi, u nas nawet zachowane są niemieckie cmentarze i my również rozumiemy, że nie wszyscy Niemcy z chęcią jechali do Rosji wojować – dla wielu to była tragedia. Uważam, że każde państwo powinno mieć swoją historię, swoje tradycje i swoją drogę, wtedy u nas będzie wszystko dobrze.


Oba nasze narody mają bardzo bolesną przeszłość historyczną. Ja wiem, że tego okrutnego systemu jakim jest komunizm nie wymyślili Rosjanie. To na Zachodzie stworzono tę ideologię i za zachodnie pieniądze sfinansowano bolszewicką rewolucję, aby zniszczyć Rosję. Wiem też, że największą ofiarę komunizmu poniósł właśnie naród rosyjski. Jednak wielu moich rodaków nie jest tego świadomych. Wszechobecna propaganda przedstawia Rosjan jako odwiecznych i największych wrogów Polski i Polaków. Jak myślisz, dlaczego obecnie tak chcą nas ze sobą skłócać? Kto według Ciebie za tym stoi?
 
- W Rosji mamy takie przysłowie: „Bliski sąsiad jest lepszy niż daleki krewny”. Zachodnia polityka zmierza do osłabienia i zniszczenia naszej wspólnej historii i wzajemnego szacunku. Myślę, że istnieją w tym przyczyny ekonomiczne i polityczne. Aby nas skłócić i przełamać wielowiekową więź, należy najpierw zmienić fakty historyczne – zniszczyć wszystkie symbole, przypominające o wielkiej przeszłości i cenę przyszłości. Zniszczyć wzajemny szacunek codziennymi prowokacyjnymi wypowiedziami z mediów. Zrobić z małych państw europejskich „marionetkowe” kraje. Obstawić Rosję ze wszystkich stron takimi „partnerami” – to część planu. Ale nie uda się tego zrealizować. Prawdę jest bardzo trudno ukryć i my zrobimy wszystko, aby zapobiec ukrywaniu tej prawdy. Ja sam mam polskie korzenie. Nie mogę sobie wyobrazić, żebyśmy żyli w nieprzyjaźni – bali się jeden drugiego. Mam wielu przyjaciół z Polski – to wspaniali ludzie, którzy nie podzielają poglądów rządzących Rzeczpospolitą Polską w stosunkach z Rosją. I nic nie przeszkodzi nam pozostać przyjaciółmi.


Powrócę jeszcze do motocyklowego klubu, który reprezentujesz. Propagandowe media przedstawiają Nocne Wilki jako bandytów, gang Putina, komunistów, itp... Tymczasem kiedy zajrzałam na Waszą oficjalną stronę internetową dowiedziałam się, że macie wielki szacunek dla chrześcijańskich wartości i Cerkwi Prawosławnej. Ciekawe jest też to, że do waszego klubu nie mają wstępu homoseksualiści. Myślę, że gdyby polska opinia publiczna bliżej Was poznała, to mielibyście szansę przypaść moim rodakom do gustu. Duża część naszego społeczeństwa jest przecież konserwatywna i coraz wyraźniej odrzuca proponowane przez zgniły Zachód antywartości. Czy dostrzegasz jakąś szansę dla nas, Polaków i Rosjan, aby właśnie na tych konserwatywnych wartościach coś wspólnie zbudować?
 
- Cała podła zachodnia maszyna propagandowo-agitacyjna zbudowana jest po to, by przekręcać fakty, zmieniać czarne na białe, przedstawiać wydarzenia pod wygodnym kątem politycznym.


I oczywiście, wszystko, czego najbardziej nie lubicie będą mówić w mediach, że chodzi o nas, żebyście nas nienawidzili. Klub „Nocne Wilki” jest otwarty, jak i nasz kraj. Nie dzielimy ludzi według wyznania, koloru skóry czy innych cech. Mamy przyjaciół i nieprzyjaciół. Wkładamy wszelkie starania, by zbliżyć się do naszych sąsiadów, nasz dom jest zawsze otwarty dla Was. I jestem pewien, że razem możemy zrobić wspólne projekty. Między innymi pierwszy wspólny projekt odbędzie się już latem tego roku. Zbyt wcześnie jest na to, by zdradzić szczegóły, ale powiem jedno – projekt będzie się nazywał „Słowiański świat”, a jego celem będzie wzmocnienie rdzennych więzi narodów słowiańskich. Oczywiście wszyscy jesteście zaproszeni na Bike Show w rosyjskim Sewastopolu pod koniec sierpnia.


Czy za pośrednictwem tego wywiadu chciałbyś jeszcze coś szczególnego przekazać moim rodakom?
 
- Jak powiedział bohater rosyjskiego filmu animowanego „Kot Leopold” – chłopaki, żyjmy w przyjaźni!


Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Agnieszka Piwar
Tłumaczenie: Sylwia Andruszkiewicz


Fot. pssw.haller
Wywiad ukazał się w tygodniku Myśl Polska, nr 17-18 (24.04-1.05.2016)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz